[ALL]Jama własna i nie ciasna...
Wpisany przez Grzegorz "Dread"
jak własną przenośną hacjendę ustrugać...
warunek bezwzględny: całkowity brak poczucia estetyki i zmysłu plastycznego.
a więc zakupujemy jak leci:
1. plandeka - ok. 30 zł (rozmiar 8m x 4m)

2. drążki do malowania sufitów - 13,99 zł za sztukę w OBI (długość 2m - rozsuwane)

3. zestaw podkładek i wkręt - 1,10 zł za jeden zestaw (największa podkładka nie przelatuje przez okute oczko plandeki)

wszystko to i milion innych gratów wywalamy u tatusia na podwórku, czyniąc przy okazji przegląd pod tytułem: "o, q..a, czego to ju tu nie mam"... znaczy się sprzątanie wielkie.

Pomoce naukowe: śrubokręt, "trytki" do kabli, sznurek marki linka cienka, śledzie ze starego namiotu (nie mylić z matiasami w sosie własnym), nożyk, dwa piwa... babcię radzę pogonić do domu, bo tylko zawadza.
Wykonujemy przymiarkę śrubo-podkładko-drążkową:

i nie wdając się w szczegóły, które są jasne i widoczne, składamy wszystko do kupy....

jedna strona "przytrytkowana" za okute oczka do relingu bagażnika, dwie nogi jak malowane, boczne ściany przyśledziowane do podłoża, znaczy gleby.... w tym miejscu jak kupiłeś "matiasy" to musisz je zamrozić, by dały sie wbić w ziemie...
pytania ?
nie słysze......?
transportowo całość zwinąłem w rulon łącznie z "nogami" i przykutałem do relingu bagażnika.......
a mieeeeeeeeejsca..... że hej hej hej....

następnie sprzątamy bałagan wokół siebie, dopijamy piwo, dojadamy matiasy i zapraszamy babcię by zobaczyła co zmajstrowaliśmy.... gdy usłyszymy hasło: "ło jezusicku, ale buda" znaczy że robota odebrana i ziemia wykonała krok naprzód.
Dziękuję Państwu za uwagę.
Dread ;))
czwartek, 10 czerwca 2010 12:13
czylijak własną przenośną hacjendę ustrugać...
warunek bezwzględny: całkowity brak poczucia estetyki i zmysłu plastycznego.
a więc zakupujemy jak leci:
1. plandeka - ok. 30 zł (rozmiar 8m x 4m)

2. drążki do malowania sufitów - 13,99 zł za sztukę w OBI (długość 2m - rozsuwane)

3. zestaw podkładek i wkręt - 1,10 zł za jeden zestaw (największa podkładka nie przelatuje przez okute oczko plandeki)

wszystko to i milion innych gratów wywalamy u tatusia na podwórku, czyniąc przy okazji przegląd pod tytułem: "o, q..a, czego to ju tu nie mam"... znaczy się sprzątanie wielkie.

Pomoce naukowe: śrubokręt, "trytki" do kabli, sznurek marki linka cienka, śledzie ze starego namiotu (nie mylić z matiasami w sosie własnym), nożyk, dwa piwa... babcię radzę pogonić do domu, bo tylko zawadza.
Wykonujemy przymiarkę śrubo-podkładko-drążkową:

i nie wdając się w szczegóły, które są jasne i widoczne, składamy wszystko do kupy....

jedna strona "przytrytkowana" za okute oczka do relingu bagażnika, dwie nogi jak malowane, boczne ściany przyśledziowane do podłoża, znaczy gleby.... w tym miejscu jak kupiłeś "matiasy" to musisz je zamrozić, by dały sie wbić w ziemie...
pytania ?
nie słysze......?
transportowo całość zwinąłem w rulon łącznie z "nogami" i przykutałem do relingu bagażnika.......
a mieeeeeeeeejsca..... że hej hej hej....

następnie sprzątamy bałagan wokół siebie, dopijamy piwo, dojadamy matiasy i zapraszamy babcię by zobaczyła co zmajstrowaliśmy.... gdy usłyszymy hasło: "ło jezusicku, ale buda" znaczy że robota odebrana i ziemia wykonała krok naprzód.
Dziękuję Państwu za uwagę.

Poprawiony: poniedziałek, 21 marca 2011 01:47