O AGRESJI....
Wpisany przez Dzika
Troszkę nietypowo ale taką propozycję do dyskusji mam...
O agresji i przemocy...
Dlaczego tak mnie naszło?
Już tłumaczę
Jak wiecie czasami robię jakieś takie niby akcje, to dla ludziaków, to dla zwierzaków i chyba dlatego poproszono mnie, bym spotkała się z więźniami, którzy mają wyrok, za znęcanie się nad ludźmi lub nad zwierzętami...
Troszkę rozbolała mnie głowa, jak zaczęłam o tym myśleć ale mówiono mi zawsze, że jeśli to co się robi pomoże, uświadomi chociażby jedną osobę to znaczy się, że warto było...
Dlatego postanowiłam z nimi się spotkać, chociaż wiem, że nie będzie to dla mnie łatwe, bo ... ja, jako kobiałka, nie wiem jako może humanista, człek, nie umiem sobie wyobrazić tego, żę ktoś, komuś robi czasami coś bardzo okrutnego....
A jak się okazuję chyba w dziwnym kraju żyjemy, bo wbrew pozorom, wbrew mówieniu, iż jesteśmy krajem tolerancyjnym, katolickim przemoc szaleje na lewo i na prawo...
Dlatego chciałabym poznać Waszą opinie, Wasze zdanie na ten temat.
Wiadomo nie jest to tak, iż przemoc chociażby w rodzinie to: chłop co okłada kobiałkę, bo znam i takie sytuacje, gdzie to kobiałka bije faceta, rzuca w niego rzeczami i robi to czasami w obecności ich dzieci...eh...
Ale ostatnio rozmawiałam też z kobietą, która od paru już lat znosi obelgi, bicia, rzucanie przedmiotami ze strony swego męża...bo.....
ma inne zdanie, bo broni ich syna, przed obelgami, wyzwiskami ze strony ojca...
I wiecie co jest dla mnie dziwne, że ona żyje w przekonaniu, że chyba tak ma być, że tak naprawdę to zasługuję na te wyzwiska, na sińce, złamane zęby, krew w uszach i strach przed ręką męża...
bo go wkurza.
Czym go wkurza...ano tym, że zawsze staje w obronie ich synka...
który uwierzcie mi, nie ma w sobie już chyba nic z pewności siebie...
rozmowa z nim często kończy się płaczem i mówieniem, że jestem do du... i że dla taty i tak jestem nikim...a ja, tak chciałbym by tata ze mna coś zrobił, ze mną był a nie tylko wyzywał, że jestem do niczego {to są słowa tego chłopczyka}....
i pytań mam parę do Was...
Co Wy sądzicie o przemocy fizycznej i psychicznej, czy uważacie, że są sytyuacje tłumaczące takie czy inne zachowanie.
Czy wyzywanie, poniżania ma wpływ na rozwój emocjonalny dziecka, czy sprawia, że dziecko staje się twardzielem czy, że staje sie nieudacznikiem i sfrustrowanym młodym człekiem...
czy stosunek do zwierząt ma odzwierciedlenie w zachowaniu w stosunku do ludzi?
czy wolno wmawiać komuś, że zasługuje na wyzwiska, na bicie, na obelgi...
Jak rozmawialibyście z takim więźniem?
czy warto w ogóle z nimi rozmawiać...
Jak przekonać bitą kobietę, że powinna coś zmienić w swoim życiu...
co w ogóle sądzicie o agresji i przemocy na co dzień, czy spotkaliście się z czymś takim?
czy w ogóle chcecie o tym rozmawiać...
Nie wiem czego się spodziewam po tym artykuje, może żywej dyskusji...
Na co dzień spotykam się z różnymi trudnymi sytuacjami, ze względu na pracę z dziećmi, które czasami mają na prawdę bardzo, bardzo trudne i smutne dzieciństwo a ta prelekcja, która mnie czeka uświadomiła mi, że chyba serio, nie jest dobrze...
Może przesadzam, może nie jest tak źle... może wyolbrzymiam...
Co Wy na to?
Mam nadzieje, iż znajdzie się ktos chętny do dyskusji...:
pozdrawiam
Kaśka
wtorek, 29 maja 2012 18:02
Witajcie Troszkę nietypowo ale taką propozycję do dyskusji mam...
O agresji i przemocy...
Dlaczego tak mnie naszło?
Już tłumaczę
Jak wiecie czasami robię jakieś takie niby akcje, to dla ludziaków, to dla zwierzaków i chyba dlatego poproszono mnie, bym spotkała się z więźniami, którzy mają wyrok, za znęcanie się nad ludźmi lub nad zwierzętami...
Troszkę rozbolała mnie głowa, jak zaczęłam o tym myśleć ale mówiono mi zawsze, że jeśli to co się robi pomoże, uświadomi chociażby jedną osobę to znaczy się, że warto było...
Dlatego postanowiłam z nimi się spotkać, chociaż wiem, że nie będzie to dla mnie łatwe, bo ... ja, jako kobiałka, nie wiem jako może humanista, człek, nie umiem sobie wyobrazić tego, żę ktoś, komuś robi czasami coś bardzo okrutnego....
A jak się okazuję chyba w dziwnym kraju żyjemy, bo wbrew pozorom, wbrew mówieniu, iż jesteśmy krajem tolerancyjnym, katolickim przemoc szaleje na lewo i na prawo...
Dlatego chciałabym poznać Waszą opinie, Wasze zdanie na ten temat.
Wiadomo nie jest to tak, iż przemoc chociażby w rodzinie to: chłop co okłada kobiałkę, bo znam i takie sytuacje, gdzie to kobiałka bije faceta, rzuca w niego rzeczami i robi to czasami w obecności ich dzieci...eh...
Ale ostatnio rozmawiałam też z kobietą, która od paru już lat znosi obelgi, bicia, rzucanie przedmiotami ze strony swego męża...bo.....
ma inne zdanie, bo broni ich syna, przed obelgami, wyzwiskami ze strony ojca...
I wiecie co jest dla mnie dziwne, że ona żyje w przekonaniu, że chyba tak ma być, że tak naprawdę to zasługuję na te wyzwiska, na sińce, złamane zęby, krew w uszach i strach przed ręką męża...
bo go wkurza.
Czym go wkurza...ano tym, że zawsze staje w obronie ich synka...
który uwierzcie mi, nie ma w sobie już chyba nic z pewności siebie...
rozmowa z nim często kończy się płaczem i mówieniem, że jestem do du... i że dla taty i tak jestem nikim...a ja, tak chciałbym by tata ze mna coś zrobił, ze mną był a nie tylko wyzywał, że jestem do niczego {to są słowa tego chłopczyka}....
i pytań mam parę do Was...
Co Wy sądzicie o przemocy fizycznej i psychicznej, czy uważacie, że są sytyuacje tłumaczące takie czy inne zachowanie.
Czy wyzywanie, poniżania ma wpływ na rozwój emocjonalny dziecka, czy sprawia, że dziecko staje się twardzielem czy, że staje sie nieudacznikiem i sfrustrowanym młodym człekiem...
czy stosunek do zwierząt ma odzwierciedlenie w zachowaniu w stosunku do ludzi?
czy wolno wmawiać komuś, że zasługuje na wyzwiska, na bicie, na obelgi...
Jak rozmawialibyście z takim więźniem?
czy warto w ogóle z nimi rozmawiać...
Jak przekonać bitą kobietę, że powinna coś zmienić w swoim życiu...
co w ogóle sądzicie o agresji i przemocy na co dzień, czy spotkaliście się z czymś takim?
czy w ogóle chcecie o tym rozmawiać...
Nie wiem czego się spodziewam po tym artykuje, może żywej dyskusji...
Na co dzień spotykam się z różnymi trudnymi sytuacjami, ze względu na pracę z dziećmi, które czasami mają na prawdę bardzo, bardzo trudne i smutne dzieciństwo a ta prelekcja, która mnie czeka uświadomiła mi, że chyba serio, nie jest dobrze...
Może przesadzam, może nie jest tak źle... może wyolbrzymiam...
Co Wy na to?
Mam nadzieje, iż znajdzie się ktos chętny do dyskusji...:
pozdrawiam
Kaśka
NA FORUM
-
-
- w h e e l c h a i r t r i p _ South
- 30 czerwca 2025 20:04 / wczoraj
-
Najnowsze terapie
- No events posted.