[DI]Jak i gdzie zamontować antene do CB radia?
Wstęp
Jak zamontować antenę do radia CB, żeby było dobrze słychać?
Niby temat prosty, ale dobry montaż wymaga podejścia bezkompromisowego.
Bo, gdy zaczniemy mnożyć wymagania, że tylko tu i nigdzie indziej, że absolutnie bez wiercenia dziur, że to czy śmo, to możemy postawić na dachu antenę z podstawą magnetyczną i jak inni opowiadać, że „antena nie spada a zasięgi są rewelacyjne”.
Jeśli przyjmiemy, że radio CB wykorzystujemy do gadania w kolumnie, gdzie każdy się widzi, to proszę bardzo, jest to wystarczające rozwiązanie. Ale nie pokażę go nawet na zdjęciu.
Rozwinięcie
Dużo już napisano o montażu anten. Generalnie:
- miejsce: trzeba wybrać optymalne dla anteny: żeby jak najmniej była zasłonięta budą samochodu, miała dobre połączenie z masą pojazdu, a element dopasowujący na dole anteny (cewka) nie był narażony na atak gałęzi. I wcale nie mówię o konieczności wyboru najlepszego miejsca montażu, jakim jest środek dachu auta.
- masa: montując antenę dobrze połączyć jej masę z masą auta. Masa anteny to ten element, do którego przyłączony jest ekran kabla antenowego. Masa anteny kończy się w podstawie anteny, w tym elemencie, który mocujemy do blachy auta. Reszta konstrukcji to element dopasowujący i promiennik anteny, podłączany do „gorącego”, środkowego przewodu kabla.
Masa anteny ma być przedłużona masą pojazdu, co lepiej lub gorzej kształtuje charakterystykę pracy i zysk anteny.
W miejscu montażu blachę karoserii trzeba oczyścić do metalu i z nią łączyć konstrukcję anteny, solidnie to wszystko skręcając. Potem miejsce zabezpieczyć lakierem, wazeliną – tak, żeby blacha nie mogła się utleniać. Do podstawy anteny można doprowadzić grubą linką dodatkową masę, prowadzoną bezpośrednio z minusa akumulatora. Swoją drogą warto stworzyć taki punkt w pobliżu akumulatora, grubą śrubę przymocowaną do niespróchniałego jeszcze miejsca budy, do którego podłączone będą wszystkie przewody masowe każdej instalacji elektrycznej auta. Stąd brana będzie masa do podstawowych i dodatkowych urządzeń, tu będzie podłączone radio zwykłe i wszelkie środki łączności, stąd masę weźmie cewka zapłonowa i tu przyłączona będzie masa alternatora.
Część zakłóceń radiowych bierze się stąd, że masa zasilania radia i masa anteny, jak również masy urządzeń, które mogą swoją pracą emitować zakłócenia, komutowane i radiowe (po kablu i przez powietrze), że te masy pobierane są nie z jednego miejsca, tylko z różnych „mas”, połączonych ze sobą przez różne spawy, lepiszcza i rdzę, a to wszystko nasączone wodą. I te miejsca różnią się między sobą potencjałem. Wtedy zaczynają płynąć prądy wyrównawcze, pojawiają się ogniwa elektryczne (szumy) albo wręcz iskrzenia (to wszystko wywołuje zakłócenia).
- w suzukach i innych pick-upach z plandeką lub plastikowym dachem nad paką występuje naturalny problem: brak masy dla anteny. Pod plastikowym dachem można zamontować arkusz cienkiej blachy. Albo rozciągnąć promieniście kilka drutów. Albo przynajmniej zamontować antenę na pałąku bezpieczeństwa. Albo w dowolnym, innym miejscu, godząc się z konsekwencjami wad takiego miejsca.
- kabel antenowy to koncentryk o impedancji 50 ohmów. Nie 75, jak telewizyjny choćby, ale 50. Występuje razem z anteną, ale gdyby przyszło wymienić kabel, to ma być 50.
- im dłuższy kabel, tym oczywiście gorzej. Ale tłumienie kabla dla częstotliwości radia CB (z innymi częstotliwościami normalny użytkownik CB się nie spotka, a nienormalni sobie poradzą) nie jest olbrzymie, a dystanse w typowej terenówce też nie są zawrotne, żeby długością się przejmować. Fajnie mieć kabel nie łączony, bo łączenie to i niepewność jutra,
i dodatkowe tłumienie sygnału. Nie przejmowałbym się przy tym, żeby kabel miał dokładnie tę długość, jak przy zakupie: ani więcej, ani mniej. Bo długość linii zasilającej antenę (kabla antenowego) „powinna stanowić nieparzystą wielokrotność ćwierci długości fali”… Nie, nikogo nie obrażam. Dla onanistów sprzętowych może to ma znaczenie, dla gadania na wyprawie nie ma. Zaraz mnie krótkofalowcy zakrzyczą, ale na szczęście to nie jest forum ;-)
- drugi koniec kabla trzeba wetknąć w radio CB. A co tam znajdujemy? Blacha obudowy radia powinna być podłączona do masy pojazdu. A skąd wzięliśmy masę do naszej radiostacji? Patrz punkt wyżej.
- zasilanie radia: sprawa niby prosta – trzeba się podłączyć do miejsca o różnicy potencjałów 12V. Niektórzy podają, że przyłączają się do bezpośrednio do akumulatora. Trudno zarzucić cokolwiek takiemu potraktowaniu sprawy. Sądzę jednak, że tak naprawdę istotna jest masa, Żeby była wspólna dla wszystkich urządzeń w aucie. Jeśli przedłużana, do oddalonych urządzeń dodatkowych, to grubym przewodem (4-10 mm2). I wówczas już nie podłączana ponownie do najbliższej masy auta. To brzmi jak magia, ale ma uzasadnienie.
Na przewodzie (+) zainstalować wypada bezpiecznik 5A, jeśli radio w widoczny i dostępny sposób bezpiecznika nie posiada.
- strojenie anteny: czynność niezbędna po zamontowaniu anteny. Optymalizuje wymianę energii między nadajnikiem/odbiornikiem a anteną. W skrajnym przypadku, przy totalnym rozstrojeniu anteny lub jej urwaniu, albo wrażliwym nadajniku, można uszkodzić stopień końcowy nadajnika (spalić tranzystor wyjściowy) po włączeniu nadawania (podczas nasłuchu nic się nie powinno stać, nawet, jeśli do odbioru zastosujemy zderzak w sąsiednim aucie).
Dzięki strojeniu maksymalnie duża część energii wyprodukowanej przez nadajnik trafia do anteny, a więc również do odbiorników osób słuchających, co zwiększa szanse na usłyszenie nas z daleka.
Dzięki strojeniu anteny zyskuje również współpraca z odbiornikiem. Antena zestrojona pozostaje w rezonansie z właściwym zakresem częstotliwości, wstępnie separując (filtrując) częstotliwości obce, co powoduje, że odbiór jest bardziej selektywny i mniej narażony na zakłócenia zewnętrzne. Krótko mówiąc: do naszego odbiornika i uszu trafi więcej użytecznego sygnału od naszych kolegów, niż od taksówkarzy i instalacji zapłonowych silników pobliskich aut. Niestety nie jest tak, że strojenie anteny eliminuje całkowicie te zakłócenia.
Strojenie jest niezbędne, ponieważ różne radia CB mogą mieć nieco różne parametry obwodów wyjściowych, oraz antena montowana w różnych miejscach auta ma w swoim otoczeniu różne elementy metalowe, wpływające w różny sposób na impedancję anteny (a bo drut anteny blisko blachy, to jakaś pojemność; a bo jak jest tej blachy więcej, to większa pojemność). Trzeba stroić.
Antenę stroi się wzywając stroiciela fortepianów. Upsss… chciałem powiedzieć, że za pomocą przyrządu specjalistycznego, ale niedrogiego, więc każda offroadowa grupa, każdy klub czy stowarzyszenie, może sobie coś takiego zakupić. Ten przyrząd nazywa się reflektometr, albo miernik fali stojącej, albo WFS-meter – to jest to samo urządzenie.
Miarkę włącza się przelotowo w kabel antenowy przy radiu (lepiej przy antenie, bo stroimy antenę do znanego radia i kabla, ale trudno się podłączyć w tym miejscu). Przełączamy miarkę w tryb pomiaru fali padającej i włączamy nadawanie. Potencjometrem ustawiamy wskazania przyrządu na maksimum, na ostatnią kreskę skali. Następnie przełączamy przyrząd w tryb fali odbitej i ponownie włączamy nadawanie. Przyrząd pokaże na skali wartość WFS (współczynnika fali stojącej). Jeśli będzie to wartość z zakresu powyżej 1,5 – antenę trzeba stroić. Jeśli mieścimy się w zakresie wartości WFS poniżej 1,5 - jest dobrze, ale można się pobawić dążąc do jeszcze mniejszej wartości tego współczynnika. Ideałem jest wartość bliska 1,0.
Strojenie anteny odbywa się w różny sposób, zależnie od konstrukcji anteny. Trzeba skrócić lub wydłużyć promiennik anteny, luzując jakąś śrubkę/nakrętkę/blokadkę, która to umożliwi. W skrajnym przypadku trzeba nawet obciąć kawałeczek bata.
Albo trzeba kręcić metalowymi pierścieniami, przesuwając je wzdłuż cewki.
Generalnie coś trzeba wkręcać lub wykręcać, napinać lub luzować, skracać lub wydłużać.
I po każdej operacji powtarzać czynność kalibrowania miernika i sprawdzania współczynnika WFS. A po udanym strojeniu zablokować elementy strojące.
Są anteny i miejsca montażu, dla których nie uda się zestroić anteny poniżej 1,5 czy 1,7. Cóż, będziecie musieli z tym żyć, albo kupić inną antenę i spróbować, czy stroi się lepiej. Można do testów antenę pożyczyć od kolegi, jeśli mocowanie jest podobne. Przynajmniej sprawdzicie, czy inna pozwoli lepiej się zestroić, czy miejsce jest wyjątkowo parszywe.
- czasem antenę trzeba sprawdzić, dokręcić, ponownie zestroić, oczyścić ze śniedzi, przejrzeć i wymienić kabel. Co kilka lat wypadałoby też oddać radio do sprawdzonego serwisu, który sprawdzi i poprawi parametry pracy radiotelefonu.
- w radiu CB mogą pojawić się różne zakłócenia. Oczywiście denerwują, a jeszcze bardziej denerwują, gdy poszukuje się metody na zwalczenie i nie daje rady. To temat na oddzielny artykuł. Generalnie: nic nie daje stosowanie różnych cudownych filtrów kupowanych na alledrogo, mało daje prowadzenie zasilania wprost z akumulatora, najwięcej daje dobre zestrojenie anteny i rozwiązanie tematu masy przy antenie i do radia.
Realizacje.
Zacznę od swojego podwórka. Zamontowałem antenę na prawym tylnym narożniku budy na specjalnie przygotowanym wysięgniku z blachy aluminiowej. Z tak zamontowaną anteną jeżdżę już parę lat, bezawaryjnie. Sposób montażu jest by Moli. Niebanalny, ale ma zalety:
- sztywna część anteny, cewka sama, jest schowana za budą (to też stanowi wadę, ale nie aż tak bardzo, gdy buda zasłania promiennik, czyli bat anteny), więc nie jest szarpana gałęziami, a elastyczny bat nad nią elastycznie się ugina
- podstawa jest sztywno zamocowana
- połączenie z masą dobre na początku, po latach wypada poprawić, oczyścić. Nie ciągnąłem oddzielnego kabla masy do podstawy anteny, ale zamierzam to zrobić.
- rozwiązanie jest powielane, co znaczy, że sprawdza się w terenie.
.jpg)
- i designerski klon Andziasssa
A oto inne rozwiązania:
- zderzak tylny: nisko, buda mocno ekranuje, trudniej zestroić antenę
- wydumki na tylnych drzwiach: kabel się ryra przy otwieraniu, masa taka se
- rynienki: z boku, z tyłu; masa kiepska, ale działa znośnie, od strzałów gałęziami mocowanie luzuje się i antena pozbawiana jest erekcji
- reling: aż korci, żeby wykorzystać. Jeśli masa będzie ok - a relingi to zwykle próchno pokryte plastikową farbą - powinno być nieźle pod względem radiowym. O długi, luźny kabel mogą zaczepiać gałęzie. Zresztą o antenę również.

- na kątowniku: niewyrafinowana kopia rozwiązania Molego; poza walorami estetycznymi ma prawo się sprawdzić. Tylko mocować wyżej, jak w pierwotnym rozwiązaniu.

- na masce: tu w toyocie Mariusza; na wyprawach on jedzie na początku, ja na końcu i się słyszymy. To zawodnicy ze środka mają problem, żeby nas usłyszeć, więc pewnie stosowane przez nich rozwiązania są gorsze, niż to na masce. Formalnie dość nisko, buda zasłania, charakterystyka powinna być do d.... zniekształcona.
- tu na defie (ale podstawa jest magnetyczna – jednak ją pokazałem, i to w nietypowej konfiguracji z aluminiową maską Defa – stąd ten kawałek blachy żelaznej pod spodem).

- na kangurze: trochę podobny efekt, jak na masce. I przyjmuje wszystkie uderzenia na siebie. Myślę, ze to taki erzac, że niby dziur w aucie nie robimy i kabel blisko do ciągnięcia w miejscu, gdzie innych kabli i tak dużo.

.jpg)
- na zderzaku przednim: duże ekranowanie i narażenia mechaniczne
- na błotniku, klasycznie, jak antena radiowa. Wady podobne, jak anteny na masce.
- na bagażniku dachowym: niezłe miejsce, masę można solidnie doprowadzić, charakterystyka anteny będzie mało zniekształcona. Ale trza umieścić tak, żeby bagażom nie przeszkadzało. I gałęzie żeby nie katowały.
- a tu wyrafinowany mikst bagażnikowy, antena na zewnątrz bagażoprzestrzeni oraz obniżona, żeby gałęzie nie szurały.
Montaż na wieszaku koła zapasowego łączy chyba wszystkie wady rynienek i zderzaków: ekranowanie od strony budy (nawet druty ogrzewania szyby stanowią ekran) i koła.
Generalnie środek dachu blaszanego dla anteny to najlepsza rzecz, jaka może jej, antenie, się przytrafić. Niestety – w terenówce to nie jest takie oczywiste miejsce montażu: bo bagażnik, bo gałęzie.
Stąd te wszystkie dylematy i pytania: "droga redakcjo, gdzie montować?".