Landkotlina 2008
No i wróciłem. Było super. Wspaniałe towarzystwo, piekne widoki, leśne dróżki no i oczywiście nasze najdzielniejsze, niezawodne, najpiekniejsze maszyny. Wieczorne rozmowy, ciagnące się do późnej nocy, były okazją do wymiany informacji, pochwalenia się swoim LR-em. No po prostu jak to w sanatorium.
Andziasss dzielnie prowadził nas po okolicznych drogach i bezdrożach. Podzielił sie swoją wiedzą dotyczącą terenów, przez które jechaliśmy. Nadawał przez CB jak Ojciec Dyrektor.;)) Ilość zabiegów była rozsądna i myślę, że nikt z kuracjuszy nie czuł się zbyt zmęczony.
Niestety w niedzielę zmuszony byłem zrezygnować z dalszych zabiegów i powrócic do domu gdzie czekała na mnie stęskniona żona i młodsza córka ( też chora na landroverozę - myślę, że na któryś z turnusów muszę ją zabrać) - prawdziwy "Powrót Taty"
Dziękuję wszystkim kuracjuszom za miłe chwile i "do zobaczenia"
Link do zdjęć:http://picasaweb.google.com/lr.tomaszek/Landkotlina2008#