TEN ZWIERZĘCY MAGNETYZM (ogon za jamnikiem)
Wpisany przez Irmina
W Raju było jak w Raju. Bóg stworzył wszystko jak umiał najlepiej. Adam znudzony nazywaniem żywych istot nie zauważył bożej niespodzianki.
Nie poczuł tego niezwykłego, zwierzęcego magnetyzmu... Poszedł więc spać, a Pan ulitował się nad nim. Wyciągnął mu żebro i ulepił dla niego kobietę (w niektórych momentach mężczyźni tego żałują).
Na początku było fajnie. Ewa-świetna babka,no ale ile można z nią spacerować po ogrodzie.
Adam znów się zaczął nudzić. Wyrwał się z objęć ukochanej i poszedł na samotną wyprawę. Wiedziony instynktem.
Zobaczył JEGO. I zakochał się do szaleństwa.
Idealny kształt, idealne umaszczenie, idealne wnętrze, jednym słowem: IDEAŁ.
Zaczął spędzać z nim mnóstwo czasu, ignorując Ewę coraz bardziej.
Nic więc dziwnego, że zjadła zakazane jabłko. Jakoś musiała zwrócić na siebie uwagę.
Kryzys w Raju nie zmienił męskiego punktu widzenia.
Ideał pozostał ideałem, rozmnażając się i rozkochując w sobie rzesze innych mężczyzn. Niekiedy też miłością darzyły go kobiety.
Okazało się, że jest stworzeniem stadnym. Najlepiej czuje się wśród swoich.
Z innymi osobnikami może się porozumiewać za pomocą antenki, wysyłając telepatycznie swoje myśli.
-Ogon za jamnikiem- zameldował ostatni w stadzie.
Dla niewtajemniczonych powiedział rzecz oczywistą: za każdym jamnikiem jest jego ogon.
Ale za tym Jamnikiem stał specjalny Ogon- osobnik godny zaufania, pilnujący, aby stado się nie rozpierzchło.
Najlepsze w tej wspólnocie jest to, że każdy może być "ogonem". Tak jak każdy może być "czółkiem". Każdy ma swoją specjalną nazwę, każdy może być posłuszny, każdy może podążać własnymi ścieżkami. Stado pełne sprzeczności.
Gdy jeden zachoruje reszta dzielnie wspiera go na duchu, pomaga jak potrafi, udziela rad, opiekuje się rezygnując czasem z własnych przyjemności.
Chorowanie nie jest niczym wstydliwym. Każdy osobnik ma własnego lekarza, który potem z dumą opowiada o swoich zabiegach, opisuje sposób leczenia i zabiera do sanatorium.
Adam w Raju był pierwszym lekarzem.
Wiadomo. Bóg mówi po angielsku (często z amerykańskim akcentem), Adam też po angielsku się porozumiewał.
Nazwał zatem swojego ukochanego towarzysza Land Roverem.
I każdy właściciel tego stworzenia powinien być wdzięczny Ewie, że była zazdrosna.
Inaczej do tej pory jeździlibyście po Rajskim Ogrodzie idealnie równymi, czystymi ścieżynkami.
P.S Powyższe "dzieło literackie" jest efektem przemyśleń i obserwacji z pozycji siedzenia pasażera podczas LandWinterferiowych wycieczek:)
P.S2. Musiałam się z Wami nimi podzielić:)
P.S3. Mam nadzieję, że nie ma wśród Was żadnego teologa :D
środa, 04 lutego 2009 18:17
Adam nie był chyba zbyt rozgarniętym człowiekiem.W Raju było jak w Raju. Bóg stworzył wszystko jak umiał najlepiej. Adam znudzony nazywaniem żywych istot nie zauważył bożej niespodzianki.
Nie poczuł tego niezwykłego, zwierzęcego magnetyzmu... Poszedł więc spać, a Pan ulitował się nad nim. Wyciągnął mu żebro i ulepił dla niego kobietę (w niektórych momentach mężczyźni tego żałują).
Na początku było fajnie. Ewa-świetna babka,no ale ile można z nią spacerować po ogrodzie.
Adam znów się zaczął nudzić. Wyrwał się z objęć ukochanej i poszedł na samotną wyprawę. Wiedziony instynktem.
Zobaczył JEGO. I zakochał się do szaleństwa.
Idealny kształt, idealne umaszczenie, idealne wnętrze, jednym słowem: IDEAŁ.
Zaczął spędzać z nim mnóstwo czasu, ignorując Ewę coraz bardziej.
Nic więc dziwnego, że zjadła zakazane jabłko. Jakoś musiała zwrócić na siebie uwagę.
Kryzys w Raju nie zmienił męskiego punktu widzenia.
Ideał pozostał ideałem, rozmnażając się i rozkochując w sobie rzesze innych mężczyzn. Niekiedy też miłością darzyły go kobiety.
Okazało się, że jest stworzeniem stadnym. Najlepiej czuje się wśród swoich.
Z innymi osobnikami może się porozumiewać za pomocą antenki, wysyłając telepatycznie swoje myśli.
-Ogon za jamnikiem- zameldował ostatni w stadzie.
Dla niewtajemniczonych powiedział rzecz oczywistą: za każdym jamnikiem jest jego ogon.
Ale za tym Jamnikiem stał specjalny Ogon- osobnik godny zaufania, pilnujący, aby stado się nie rozpierzchło.
Najlepsze w tej wspólnocie jest to, że każdy może być "ogonem". Tak jak każdy może być "czółkiem". Każdy ma swoją specjalną nazwę, każdy może być posłuszny, każdy może podążać własnymi ścieżkami. Stado pełne sprzeczności.
Gdy jeden zachoruje reszta dzielnie wspiera go na duchu, pomaga jak potrafi, udziela rad, opiekuje się rezygnując czasem z własnych przyjemności.
Chorowanie nie jest niczym wstydliwym. Każdy osobnik ma własnego lekarza, który potem z dumą opowiada o swoich zabiegach, opisuje sposób leczenia i zabiera do sanatorium.
Adam w Raju był pierwszym lekarzem.
Wiadomo. Bóg mówi po angielsku (często z amerykańskim akcentem), Adam też po angielsku się porozumiewał.
Nazwał zatem swojego ukochanego towarzysza Land Roverem.
I każdy właściciel tego stworzenia powinien być wdzięczny Ewie, że była zazdrosna.
Inaczej do tej pory jeździlibyście po Rajskim Ogrodzie idealnie równymi, czystymi ścieżynkami.
P.S Powyższe "dzieło literackie" jest efektem przemyśleń i obserwacji z pozycji siedzenia pasażera podczas LandWinterferiowych wycieczek:)
P.S2. Musiałam się z Wami nimi podzielić:)
P.S3. Mam nadzieję, że nie ma wśród Was żadnego teologa :D
Poprawiony: środa, 18 lutego 2009 23:01