Wybaczcie, że dopiero teraz przekazuję słowo na niedzielę.
Wchłonęły mnie zmiany życiowe, takie wielopoziomowe i konkretne.
Może nie ja tak powinienem mówić, ale procesję majową uważam za przeudaną.
Fantastyczny skład, cały czas ktoś mnie zaskakiwał i przyłączał się do pielgrzymki.
Dobrze mnie zrozumcie - cieszyła mnie obecność każdego z Was. Ale gdy miałem okazję spotkać
Muflona, Traky'ego, Żabola i Maćko, no to jest miód na moje serce.
Pogoda idealna, miejsca na biwaki prawie idealne, do sklepu jeździliśmy rzadko (moje słowa
uznania dla wszystkich), na stację benzynową również, a jeśli już, to robiliśmy tam zadymę.
Wielkie dzięki dla Macieja za wsparcie w opracowaniu tras i cudowną narrację historyczno-geologiczną.
Tak w ogóle to trasa w takim przebiegu i Procesja w tym rejonie odbyła się głównie za jego namową,
podżeganiem i przypominaniem. Uwielbiam Dolny Śląsk i Krainę Wygasłych Wulkanów, kiedyś i tak zmajstrowałbym
trasę w tym rejonie, ale Maciek sprawił, że to kiedyś stało się bardziej realne.
Jest także cichy bohater drugiego planu, ministrant Jacek alias Johny, który miał znaczący wpływ
na przebieg lub modyfikację naszej trasy na kilku odcinkach. Nawet zwykłe potwierdzenie, że odcinkiem,
który sobie wymyśliłem, ktoś jechał, że jest przejezdny, jest cholernie ważne. Dziękuję Jacku.
Wikary Robbil tylko się kryguje, że nie brał udziału. Zapominasz Robert, że jesteś fundamentem Land Parafii,
mentalnym wsparciem dla proboszcza, a bez Twojej pomocy w warsztacie nie wyjechałbym na trasę.
Wróciłem do domu mega zmęczony. Ale okrutnie się cieszę, że Procesja tak fajnie wyszła.
Dziękuję Wam wszystkim, że przyjechaliście i nie marudziliście.
Piterson i Kinga - musicie znowu przyjechać na kolejne imprezy, oboje jesteście wspaniali.
Zgodnie z tradycją wrzucam parę fotek
photos.app.goo.gl/VFR79NQVNpjHU4TH6