Wsadziłem kij w mrowisko, między swobodne elektrony, to się znowu włączam.
Co do strzału prądowego, gdy łączymy pusty z pełnym, sprawa jasna. Żeby to komutować, potrzebny jest solidny przekaźnik. Z dostępnych realnie solenoid 200A. To jasne.
Teoria pompowania dętek, oparta na prawie Kirhoffa - OK. Dzięki Grzesiu za przypomnienie o panu K. Jak mawiają Rosjanie: "Fizyku nie najebiosz". A klasyk mówił: "Praw fizyki pan nie zmienisz, nie bądź pan głąb i nie pękaj".
Wracam tylko do pytania: skąd jakieś cudowne elektroniczno-diodowe separatory będą wiedziały, w jakim stanie napompowania są oba akumulatory? Przypominam, że po podłączeniu obu dętek do alternatora na obu bateriach jest to samo napięcie, utrzymywane na tym samym poziomie przez regulator, ale bez regulowania prądu. Prąd jaki płynie jest zależny od rezystancji obciążenia.
OK, rozumiem, że pusty aku będzie ciągnął elektrony nie tylko z alternatora, ale jeszcze - aż do wyrównania rezystancji wewnętrznych, czyli stanu naładowania - z drugiego akumulatora.
Ale diodowe separatory tych prądów nie wyrównają, bo czym. One nie wiedzą, jaki prąd płynie.
Może jakieś Intelle-gentne marynistyczne separatory mają w sobie elementy sterowane, które mierzą i regulują prąd płynący w gałęzi każdego z aku oddzielnie. Może, ale nie wiem.
Diodowe tego nie załatwiają, więc prądu nie wyrównają, a jedynie ograniczą ssanie z lepszego.
Może to lepsze niż brak ograniczania wyrównania prądu?
Kiedyś miałem taką koncepcję realizowaną wyłącznikiem czasowym, później rozwiniętą przez Cinka, że aku hotelowy jest dołączany dopiero po 40 minutach po uruchomieniu silnika. Tak przyjąłem, że jeżdżąc tylko do roboty chcę, żeby przede wszystkim był uzupełniany ładunek w aku rozruchowym. A hotelowy jest dołączany tylko na dłuższych trasach. Nie zmienia to wyrównywania prądów ładowania. A nawet zmienia na gorsze, bo rośnie różnica w poziomie naładowania obu aku.
W tym temacie, kilka stron wcześniej, był pokazany przykład prostego separatora z busików VW. Przekaźnik sterowany z alternatora. Nie wiem, jak duży przekaźnik (prądowo). Ale sprawdza się od lat.
Podsumuję:
- łącząc heblem lub przekaźnikiem baterie o różnej rezystancji wewnętrznej, od różnych producentów, albo takich samych, ale o różnej kondycji, nie unikniemy prądu wyrównawczego przy łączeniu. Trzeba więc zastosować SOLIDNY przekaźnik. Mój 80A prawdopodobnie sczezł z tego właśnie powodu.
- musimy zakładać, że ładowanie dwóch aku nie będzie przebiegało z idealnymi parametrami, będzie prowadziło do zasiarczenia i przedwczesnej utraty pojemności.
- uważam, że proces przełączania powinien odbywać się automatycznie. Jeśli zapomnimy przekręcić wajchę, zostawimy na noc połączone oba aku, to rano albo po kilku dniach biwaku możemy się zdziwić. Aku rozruchowy powinien być separowany automatycznie.
Jaki więc separator zastosuję w nowym projekcie mojej dwusetki?
Elektonika jest wielka, ale w tej kwestii stawiam na prostotę i analogowość rozwiązania.
Zastosuję solenoid 200A sterowany włącznikiem czasowym lub - na wzór VW - z lampki ładowania alternatora. To jeszcze przemyślę. Plus możliwość połączenia obu aku ręcznie, za pomocą przycisku chwilowego (który podaje zasilanie solenoidu tylko w czasie, kiedy go naciskam), do wspomagania rozruchu zimą.
Dziękuję za wypowiedź.