Dziś z rana chciałem się do roboty wybrać landryną a tu zonk.
Wsiadam, przekręcam zapłon, wszytko ok, nagrzewają się świece, ustawiam radio - muza gra az miło, przekręcam na rozruch i wszystko gaśnie. Powtórka i nadal to samo. Sprawdzam światła są, zamek jest wszystko ok.
Jeszcze raz, te same objawy nadal.
Myślę ciekawe co będzie jak będę miał zapalone światła przy rozruchu. Błąd. Teraz już nawet przy zapłonie nic się nie świeci. Sprawdzam bezpieczniki, wszystko ok. Wyjąłem przekaźnik R9 i zamieniłm z R10 od ABS na próbę. Sytuacja jest jak na początku, kontrolki się świecą ale jak daje na rozruch amba.. Myślę ok, ciekawe czy to ze światłami to był przypadek:) Powtórka i ten sam problem, ciemność, ciemność widzę.
Czas leci, a tu jeszcze 50 km do roboty.
Wyjąłem przekaźniki, wrzuciłem w kieszeń, hyc na motocykl i przy 2 stopniach się doturlałem niezawodną afryką. Sprawdziłem właśnie te przekaźniki, nic nie popalone, wyglada ok na pierwszy rzut oka.
Może coś się przy stacyjce poluzowało przy kostce? 2 dni temu miałem mały off po lesie i dziurach.
Mieliście podobny problem może?
Dzięki za ewentualne podpowiedzi.
Wojtek