Dobra, powiem tak. Chyba odkryłeś dla mnie Amerykę
Ale to jeszcze bardziej mi zagmatwało

Postaram się wyjaśnić po kolei:
Ostatni czas z racji urlopu poświęcałem praktycznie non stop na siedzenie i poprawianie auta - nie ukrywam, że jestem zmuszony w najbliższym czasie auto sprzedać, więc chcę dla przyszłego właściciela wyeliminować jak najwięcej pierdół i niedomagań i też wiedzieć, co innego będzie wymagało naprawy - terenówek, a szczególnie Landków, nie sprzedaje się byle komu, byle szybciej...
Poprawiałem tylne oświetlenie, a konkretniej światła postojowe. Podczas sprawdzania voltomierzem prawdopodobnie zwarłem dwie blaszki - co oczywiście poskutkowało spaleniem bezpiecznika - widziałem w szybie okna, jak zgasła prawa postojówka z przodu. I właśnie w tym momencie usłyszałem pracę silniczków lamp i zobaczyłem, że dół lampy znów zbliża się do budy (to dosyć znaczna różnica od poprzedniego ustawienia) - dosłownie lampę ściągnęło maksymalnie do dołu.
Co najlepsze - szukając przyczyny oczywiście najpierw w bezpiecznikach, zauważyłem, ze jeden jest przepalony - zgodnie z opisem był to albo od świateł postojowych albo oznaczony (minus-kreska-kropka-kreska-plus) w orientacji pionowej (bądź odwrotnie + i - ). Po prostu nie zagłębiałem się czy ostatni bezpiecznik to zapasowy czy jak - było cholernie zimno i była 1 w nocy
Więc prawdopodobnie opisem schematu odkryłeś dla mnie Amerykę, ponieważ zaczyna mi się to wszystko układać w logiczną całość - jedynie, jeśli ten plus i minus to bezpiecznik od ustawienia świateł "góra dół", to zastanawiam się, czy przepięcie w układzie świateł postojowych mogło spalić bezpiecznik ustawienia świateł.
Ale generalnie - kończąc dywagacje i moje nocne wywody nie zawsze do końca zrozumiałe

Silniczki działają, tylko zastanawiałem się, jaka konotacja występowała między zwarciem w instalacji tylnych świateł i silniczkami ustawienia świateł